"Nie umilkły jeszcze echa medialnych doniesień o wciąż realnym zagrożeniu przejęcia przez Rosjan tarnowskich Azotów, a ogłoszona została kolejna decyzja, bardzo niekorzystna dla Tarnowa i naszego regionu. Prezesem Grupy Azoty przestał być Jerzy Marciniak, a jego miejsce zajęła osoba z Puław, które walczyły o to, aby siedziba całej grupy była właśnie w tym mieście.

 

Pomijając już fakt, że tego typu ruch jest zupełnie nielogiczny, gdyż najbardziej właściwe byłoby, aby proces konsolidacji sektora chemicznego zakończył prezes, który go rozpoczął, to jest to zły sygnał dla środowisk gospodarczych i klimatu inwestycyjnego w regionie tarnowskim. Niedawno do Warszawy przeniesiona została siedziba Karpackiej Spółki Gazownictwa, a teraz może zniknąć stąd siedziba najważniejszej od lat firmy w Tarnowie. Zgadzam się z prezydentem Ryszardem Ścigałą, który twierdzi, że Tarnowowi – jako inicjatorowi procesu i podmiotowi konsolidacyjnemu – należy zagwarantować właściwą pozycję.

 

Ale tej pozycji nie wywalczą środowiska samorządowe. To zadanie dla polityków, głównie związanych z koalicją rządzącą. A co robią parlamentarzyści z Platformy Obywatelskiej? Zamilkli, podobnie jak to miało miejsce w poprzednich sytuacjach, gdy Tarnów tracił ważne instytucje w wyniku centralnych decyzji. Z przykrością stwierdzam, że parlamentarzyści z PO nie mają siły przebicia w Warszawie.

 

Oświadczam, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości będą nadal domagać się od premiera Donalda Tuska złożenia w Sejmie wyczerpujących wyjaśnień dotyczących Grupy Azoty: nie tylko odnośnie wątpliwości z lobbingiem niektórych ważnych polityków na rzecz Rosjan, ale też planów dotyczących siedziby chemicznego potentata. Będziemy walczyć o to, aby Tarnów nie stracił rangi wiodącego ośrodka w polskiej chemii".