Czas czytania: 5 minut
Ten entuzjastyczny, dla planów określonych w manifeście, hołdowniczy akt poddania miasta jurysdykcji rządu warszawskiego został sformułowany i ogłoszony nie 30 października podczas głośnej (głośnej dla współczesnych, bo ówcześnie żyjącym tarnowianom praktycznie nieznanej) sesji Rady Miejskiej, której od wielu lat nadaje się w oficjalnej i medialnej narracji zupełnie niewspółmierne znaczenie. Pierwotnego aktu dokonano, przez aklamację, ponad dwa tygodnie wcześniej, 14 października!
Zapis w protokole sesji radnych z 30 X 1918 odwoływał się właśnie do tej, nie protokołowanej deklaracji z 14 X. W przeciwieństwie do obrad pod koniec miesiąca wcześniejsze wydarzenie miało faktycznie uroczystą oprawę i odbyło się nie tylko z udziałem miejskich samorządowców, ale też reprezentantów całej miejskiej i powiatowej elity, przedstawicieli wszystkich ważnych profesji i stanów. Ten akt wdzięczności dla regentów i podporządkowania się ich zamiarom był zatem wyrazem woli całej lokalnej wspólnoty.
106 lat temu, czyli na gorąco, wydarzenie to tak relacjonował korespondent dziennika „Nowa Reforma":
„14 października 1918 r./ Z powodu proklamacyi Rady Regencyjnej dziś odbyła się manifestacya naszego miasta. O godzinie 9 rano odbyło się w kościele XX misjonarzy urządzone staraniem stowarzyszeń T.S.L., Sokoła, Pacy Narodowej, kobiet polskich i klubu harcerzy uroczyste nabożeństwo, w czasie którego podniosłe kazanie wygłosił ks. Gaworzewski. W czasie nabożeństwa świątynia była przepełniona.
O godzinie 12 w południe odbyło się nadzwyczajne uroczyste posiedzenie Rady Miejskiej. W pięknie udekorowanej sali ratuszowej, w której na głównej ścianie dominował srebrny orzeł, zawieszony na wspaniałej makacie, zebrała się Rada Miejska in corpore, reprezentanci duchowieństwa z ks. infułatem Bernackim na czele, władz rządowych i autonomicznych z marszałkiem (Rady Powiatowej Władysławem - przyp. PD) Jaśkiewiczem, stowarzyszeń, panie, legioniści, robotnicy, studenci, żołnierze i liczna publiczność.
Gromkim oklaskiem przywitany burmistrz dr Tertil, prezes Koła Polskiego, przemówił do zebranych w płomiennych słowach, podnosząc znaczenie chwili, na którą z utęsknieniem czekało miasto i cała Ojczyzna. Z dziejowych przewrotów wyłonił się fakt niepodległej Polski, któremu w realizacyi nie stanie nic na przeszkodzie. Do serca Polski, do Warszawy droga otwarta i do niej spieszą wszyscy reprezentanci narodu. Wspomniawszy i oddawszy hołd wielkiej idei legionowej, która ma sławną kartę w dziejach wojny światowej, mówca przedstawił, że jak w naturze nie może być próżni, tak i w życiu narodu. Tę próżnię trzeba wypełnić "kitem" polskiej miłości, aby niepowołane żywioły nie przyszły do głosu i nie zawichrzyły Ojczyzny.
Polska miała posłannictwo dziejowe, to posłannictwo trzeba obecnie podjąć, bez krzywdy dla drugich, ze sprawiedliwością dla wszystkich stanów i wyznań. Polska musi się stać prawem, musi być silną i jedną, trzeba jej jedności na zewnątrz i wewnątrz. Dlatego precz z widmem wojny domowej.
Wspomniawszy o znaczeniu miast dla podtrzymania ducha narodowego, której to wytycznej trzymało się zawsze miasto Tarnów, dr Tertil imieniem naszego miasta przesłał serdeczne pozdrowienie dla wszystkich warstw i dla wszystkich polskich dzielnic, potem zakończył swą podniosłą mowę okrzykiem "Niech żyje jedna, wielka, zjednoczona i silna Polska!" (identycznym hasłem kończył się tekst Manifestu Rady Regencyjnej, którego treść stała się powodem organizacji tarnowskiej uroczystości - przyp. PD), który to okrzyk zgromadzeni trzykrotnie z zapałem powtórzyli. Uroczystość zakończyło odśpiewanie pieśni narodowych: "Boże, coś Polskę", "Jeszcze Polska nie zginęła" i "Roty" Konopnickiej, oraz okrzyki entuzjastyczne na cześć Wilsona, Paderewskiego i Focha."
Z tej prasowej relacji oraz z tego, co wiemy o innych okolicznościach przebiegu procesu niepodległościowego w całym kraju, w Galicji i Tarnowie, jasno wynika, że 30 października 1918 r. na zwołanym przez burmistrza Tertila posiedzeniu miejskich radnych, dokonano jedynie formalnej legitymizacji aktu podporządkowania się decyzjom rządu warszawskiego, który został przyjęty przez aklamację w Ratuszu już 14 X przez reprezentatywne grono całej tarnowskiej społeczności.
Nagłość zwołania sesji w przedostatnim dniu października nie dotyczyła zatem treści wcześniej już ogłoszonej podniosłej deklaracji, ale faktu, że burmistrz Tertil, który obrady Rady zwoływał i prowadził, dopiero w tym dniu, jednym z niewielu w ostatnich tygodniach wojny, gdy na kilka godzin zawitał do Tarnowa, mógł po prostu spełnić tę swoją urzędową powinność. Sprawa zaprotokołowania uroczyście ogłoszonego już aktu poddania się tworzonemu rządowi ogólnopolskiemu była przy tym tylko pierwszym z długiej listy zaległych proceduralno-technicznych oraz kurtuazyjnych spraw, które na tym posiedzeniu można było wreszcie załatwić.
Dlaczego burmistrz Tertil nie zwołał regularnej sesji zaraz po 14 października, z czego wynikał fakt jego rzadkiej w październiku 1918 roku obecności w Tarnowie i dlaczego to nie data 30 października 1918, ale o dwa dni wcześniejsza, jest datą kulminacyjną w politycznym i patriotycznym życiorysie Tadeusza Tertila – na te wszystkie ważne pytania postaram się odpowiedzieć w kolejnej części tego felietonowego tryptyku. Ostatni już, trzeci tekst z tego okolicznościowego cyklu powinien dotrzeć do Was za około 2 tygodnie.
c.d.n.
Autorem artykułu jest Piotr Dziża.