Miejsce spokojne, zwyczajne, szczęśliwe. Rodzina Wolskich z Lubczy.
Kościół katolicki a w szczególności Jan Paweł II w wielu dokumentach potwierdza wagę trudu wychowania licznego potomstwa: "Spośród małżonków, co w ten sposób czynią zadość powierzonemu im przez Boga zadaniu, szczególnie trzeba wspomnieć o tych, którzy wedle roztropnego wspólnego zamysłu podejmują się wielkodusznie wychować należycie także liczniejsze potomstwo" (Sobór Watykański II, Gaudium et Spes, 50).
Na pytanie, czy trudno jest mieć dużo dzieci, nasza bohaterka P. Krystyna odpowiada:
– Nie łatwo odpowiedzieć na to pytanie. W sensie, że państwo nie otoczy ich opieką, ale traktuje jak zjawisko patologiczne, to trudno. Czuję natomiast zainteresowanie i pomoc życzliwych ludzi oraz lokalnych władz, parafii. Teraz, gdy jest więcej dzieci, o tyle jest lepiej, że starsze dzieci mnie pomagają i pomagają sobie nawzajem. Nie znaczy więc, że trudniej jest, gdy jest więcej dzieci. Najważniejsze jest w rodzinie wychowanie na dobrych ludzi, pomagać jedni drugim.
Życie rodziny Wolskich nie jest na pewno łatwe. Oprócz nieszczęśliwych chwil takich, jak np. pożar stodoły, ciężka choroba matki P. Krystyny, w codziennym życiu trzeba pokonać tysiące mniejszych bądź większych trudów. Cały czas trzeba ciężko pracować, troszczyć się, wychowywać. Tylko oni wiedzą ile kosztuje zrobienie jedzenia dla tylu osób. Ile razy trzeba być na wywiadówce w szkole. Ile należy kupić ubrań, zeszytów do szkoły, szczotek, mydeł. I jeszcze w tym wszystkim mieć podniesione czoło, radość w oczach i czas dla innych. Mimo licznych obowiązków domowych, P. Krystyna znajduje czas na aktywność społeczną: jest obecna w życiu wsi, współpracuje z Ośrodkiem Kultury, Radą Rodziców w szkole itp.
Najważniejsze, że w tej rodzinie wszyscy sobie pomagają, wszyscy są obecni w jednym wspólnym życiu rodzinnym i cenią sobie te wartości. Radzą sobie doskonale i odbierani są też pozytywnie przez otoczenie. W dzisiejszych czasach taka rodzina może stanowić dobry przykład a nawet wzór. Współczesne środki przekazu nie docierają do takich miejsc a konsumpcyjne społeczeństwa boją się ich. Zbyt trudna dla nich to droga. Warto pokazać taki przykład. Warto przynajmniej zatrzymać się i przyjrzeć, jeśli nie na zakręcie na Piegłowie, to chociaż tak, przy najbliższym zakręcie swojego życia. Bo przy jednym z takich zakrętów, na pewno znajduje się ładny dom i typowo wiejska zagroda. Na podwórku prawie zawsze widać bawiące się dzieci. Jest to miejsce spokojne, zwyczajne, szczęśliwe. Dom ten jest wyjątkowy. To dom Radosława, Łukasza, Barbary, Dawida, Kingi, Wojciecha, Mateusza, Doroty, Magdaleny, Agnieszki, Anety, Anny, Dominika, Kamili, Karoliny i zbudowany przez Krystynę i Stanisława.
Wywiad i tekst: J. Siemek