sobota, 27 luty 2016 00:00

Komu potrzebny ryglicki bubel?

Napisała

Jedna z największych inwestycji ostatnich lat w gminie Ryglice została oddana niedawno do użytku. Jak się jednak okazuje, świeci pustkami i nie widać, żeby ktoś był zadowolony z nowego targowiska.

Władze samorządowe gminy Ryglice wspólnie z województwem małopolskim zaplanowały budowę nowego targowiska w 2013 r. i przeniesienie miejsca handlowego z rynku za remizę OSP. Już wówczas pojawiły się głosy krytyczne i obawy, przede wszystkim ludzi zainteresowanych handlem, o czym informowano w artykule: Na targu. A jak jest dziś? Reporter portalu Ryglice-okolice.pl przyglądnął się ponownie, po trzech latach, jak kwitnie ryglicki handel w piątkowy dzień targowy. 

Okazuje się, że na placu handlowym po godzinie 9 jest więcej sprzedawców, niż zainteresowanych kupnem. Przechodzący klienci nie kryli niezadowolenia z nowej lokalizacji ryglickiego targowiska. Puentowali krótko: "Szkoda nawet gadać".

Obecną sytuację ocenia pierwszy napotkany sprzedawca: „Jest gorzej niż kiedyś. Nie ma ludzi. Jesteśmy całkiem na uboczu. Jak ma ktoś jarzyny kupić, to musi stąd nieść, a tam w rynku miał na miejscu"Starsi, którzy są dla nas ważnymi klientami, teraz nie przychodzą - dodaje obok kobieta - nikomu nie po drodze..."

Kolejni rozmówcy też nie szczędzili gorzkich słów:"Jest bardzo małe zainteresowanie kupujących, a teraz w okresie zimowym po prostu tragedia. Jak przyjdzie wiosna to zobaczymy, ale może się okazać, że jak staną sprzedawcy z sadzonkami, to ten niby duży plac może okazać się za mały". 

Jedną z największych inwestycji gminy Ryglice ostatnich lat ostatecznie ukończono na początku stycznia 2014 r. Oficjalne otwarcie placu nastąpiło wprawdzie w czerwcu 2014 r., ale wkrótce pojawiły się nowe problemy np. związane z tym, że obiekt znajduje się na terenie zalewowym. Inspektorat Nadzoru Budowlanego po kilkunastu tygodniach funkcjonowania zamknął plac. Po kilku miesiącach po dopełnieniu formalności już przez nowe władze samorządowe, plac targowy od niedawna jest czynny. Zajmuje on powierzchnię ponad 1 tys. m2, ma betonowe stragany, zadaszenia, sanitariaty. Na razie świeci pustkami, ale pojawia się pytanie, czy będzie jakiś pomysł władz samorządowych na ożywienie handlu w przyszłości?

Plac jest może ładny, ale nie o to głównie tu chodzi. Tylko dla ptaków dobrze, ale nie dla nas" - skwitowała kolejna sprzedawczyni. Klientów jest mniej niż kiedyś i gorzej się pracuje - twierdzi kolejny handlarz. "Raczej trzeba przeczekać cały rok... to się okaże. Dobrze się tu stoi, ale klientów nie ma" - z małą iskrą nadziei dodał sąsiad na stoisku obok.

Wychodzi na to, że obiekt służy także innym celom, zupełnie niehandlowym. "Nie wiadomo komu to ma służyć. Mimo, że jest monitoring, to młodzi ludzie nie boją się i robią tu schadzki. Łatwo można się ukryć za stoiskami". Rano znalazłam butelkę" - zwraca uwagę na kolejny problem kobieta.

Za sprzedaż z ręki trzeba zapłacić 2 zł, ze straganów 10 zł, z samochodu 15 zł. Opłaty targowe ostatnio nie wzrosły, ale większym problemem są trudności dotyczące rozwiązań technicznych targowiska.

"Zadaszenie żeby było niższe, połączone dachy. Nie musiały by być już tak stabilne jak teraz, mniejsze zadaszenie, bardziej dach wypuszczony. Dach jest wysoko i nie chroni przy opadach" - żali się następny pan. "Lepiej jakby był tylko wybetonowany plac, tak jak jest w innych miejscach targowych, każdy podjechałby sobie samochodem i rozłożył swój namiot. A tak to nawet nie ma jak wjechać samochodem. Trzeba odjeżdżać daleko, daleko donosić. Sprzedawcy nie mogą wjechać samochodem, muszą donosić z rynku lub wozić na wózkach towary" - dodaje ktoś inny.

"Wcześniej budując plac, powinni byli zapytać handlujących, bo to handlujący przede wszystkim wiedzą, jak to wszystko ma się przedstawiać. Wyrażam opinię krytyczną - nie ma uzasadnienia, aby to było dobrze zrobione" - ocenia kolejny rozmówca. "Nie najlepsze są betonowe stoiska, nie wiadomo do czego mają służyć betonowe przegrody. Ciężko jest przejść, właśnie upie... sobie kurtkę" - podsumowała podirytowana sprzedawczyni. "Fatalnie – dodaje inna - Nie ma ludzi. Plac nie jest przystosowany do naszej pracy. Musimy wszystko przenosić daleko. Po prostu nie da się tutaj pracować... Beznadzieja., gorzej być nie może, niewypał".

Budowa obiektu ryglickiego kosztowała ponad 2 mln zł, z czego połowę stanowiła dotacja unijna przekazana gminie za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. Na małopolskie targowiska Zarząd Województwa przeznaczył łącznie blisko 16 mln zł. Pieniądze trafiły do 24 samorządów, które dopłaciły do interesu 24 mln zł. Ciekawe jak funkcjonują inne targowiska - w Ryglicach póki co, nie najlepiej.

Czytany 3948 razy
Odsłon artykułów:
17382971

Odwiedza nas 279 gości oraz 0 użytkowników.

Top
W tej witrynie używane są cookies. Możesz je wyłączyć, ale strony mogą nie działać poprawnie. Więcej informacji…