Wydrukuj tę stronę
sobota, 15 kwiecień 2017 07:48

Męczennicy z Karwodrzy

Napisał

W regionie tarnowskim żyli prawdziwi bohaterowie - męczennicy. Przykładem są tu niezwykłe i tragiczne dzieje rodziny Solarzy z Karwodrzy, gdzie śmierć poniosło osiem osób. 

Historia spod Tuchowa mogłaby posłużyć za znakomity scenariusz do thrilleru z czasów wojennych. Legendarną wprost postacią jest Franciszek Solarz, którego nie dopadli Niemcy, a po siedmiu latach ukrywania się poniósł śmierć za obronę patriotyzmu i wolności w czasach PRL.

Egzekucja na łące

Przed wojną w Karwodrzy w gminie Tuchów mieszkała wielodzietna rodzina Solarzów zajmująca się rolnictwem. Była związana z AK. Jeden z synów, Kazimierz dokonał w 1944 r. w Łowczowie - Piotrkowicach rozbrojenia żołnierza Luftwaffe. Broń przekazał do do Józefa Siwaka w Buchcicach, który szkolił młodzież m.in. w domu Solarzów. Przez przypadek przez Niemców został zatrzymany działający w konspiracji Czesław Kapałka, który po ciężkich torturach wskazał Siwaka i Solarza.

16 marca 1944 r. gestapowcy rozstrzelali na łące koło własnego domu 63-letniego Jana Solarza, 49-letnią Teklę Solarzową i ich czworo dzieci: Marię, Stanisława, Juliana i Władysława. Trzech synów unikło śmierci, ponieważ nie było ich w domu. Do masakry z tego samego powodu doszło także w Buchcicach u rodziny Siwaków i Węgrzynów. Tutaj zginęli: Józef Siwak, Bronisława Siwak, Andrzej Węgrzyn, Stefan Bereziuk i Józef Kozioł.


Miejsce tragedii w Karwodrzy upamiętnia dziś pomnik.

Kolejny mord

Jeden z Solarzy, Kazimierz, ktory uniknął śmierci w czasie egzekucji, wkrótce zginął. W maju 1944 r.w lesie w Trzemesnej zamordowali go niemieccy żandarmi doprowadzeni przez miejscowego volksdeutscha. Historia dwóch pozostałych przy życiu braci, Tadeusza i Franciszka, potoczyła się dalej - czego nie zdążyli dokonać okupanci z Niemiec, wypełnili funkcjonariusze rosyjskiego zniewolenia po wojnie.

"Międzymorze"

Franciszek był uczniem tarnowskiej szkoły i na wieść o rodzinnej tragedii postanowił oddać wszystko w walce o wolność i niepodległość. Działał m.in. w organizacji "Międzymorze". Był to związek młodzieżowy założony przez Edwarda Barana "Karpackiego", który współdziałał ze strukturami WiN w Krakowie. Sama nazwa grupy nawiązywała do przedwojennej idei Józefa Połsudsiego o jedności państw Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nazwa ta musiała budzić wyjątkową złość ubecji. Zebrania "Międzymorza" odbywały się w Trzemesnej od 1948 r. Grupa działała w kilku sekcjach. Jednym z celów organizacji było posiadanie broni i rozprowadzanie ulotek nt. okupacji komunistycznej. Jako jedni z pierwszych w Polsce informowali społeczeństwo o zbrodni w Katyniu.

Grupa działała krótko, zaledwie kilka tygodni. Rozpracowano i aresztowano wszystkich członków oprócz Franciszka Solarza, który znów uniknął śmierci. Więźniów, nawet gdy byli to nieletni i kobiety, torturowano np. łamano palce, przypalano papierosami, wbijano szpilki za paznokcie, bito w pięty, wybijano zęby, zrzucano z wysokości, pozorowano egzekucje, wbijano gwoździe, aplikowano środki psychoaktywne. Szczególnie ostro potraktowano E. Barana. Sam twierdził, że uratowała go jedynie Matka Boska Tuchowska. 

Aresztowanymi członkami grupy byli: Stanisław Kruczek ur. w Trzemesnej, u którego odbywały się zebrania (dostał 12 lat więzienia), Jan Turaj ur. w Ryglicach (10 lat więzienia), Stanisław Leśniak ur. w Janowicach (12 lat), Franciszek Jędrzejczyk ur. w Bukowej (8 lat), Zdzisław Różycki ur. w Chojniku (7 lat), Czesław Knapik ur. w Rychwałdzie (6 lat), Stefan Kargól ur. koło Brzeska (6 lat), Helena Dziadzio ur. w Pleśnej (5 lat), Ewa Rygiel ur. w Faściszowej (5 lat) oraz szef grupy Edward Baran ur. w Pleśnej (15 lat więzienia). Aresztowany został także Jan Iwaniec ur. w Karwodrzy (2 lata więzienia).

Życie "Puszczyka"

Franciszek Solarz "Puszczyk" był szkolnym kolegą E. Barana ze Szkoły Mechanicznej w Tarnowie. Uniknął aresztowania grupy "Międzymorze" i ukrywał się przez pięć lat przed UB, a w czasie wojny dwa lata ukrywał się przed Niemcami. W czasie konspiracji pomagali mu krewni, przyjaciele m.in. z Szynwałdu, Zalasowej, Karwodrzy, Trzemesnej. Współdziałał z różnymi ludźmi. Uczestniczył m.in. w akcji przeciw członkom ORMO z Ołpin, Olszyn, Jodłówki Tuchowskiej, członkom PZPR, którzy przyjechali do Burzyna. Zdarzała sie nawet walka z użyciem broni, a nawet postrzelenia. Organizował różnego typu akcje.

Nad jego rozpracowaniem trudziło się aż 40 agentów m.in. z UB i MO z Tarnowa oraz ORMO z Tuchowa. Trudność w uchwyceniu Solarza wypływała z tego, że działał na obszarze trzech powiatów, miał mało kolegów, a ludnosć była mu przychylna. Był np. lubiany przez dzieci, nigdy nie napadał na domy prywatne. Miał nielicznych stałych kolegów. Pomagała mu też wiedza, że jego kolega Librant był wtyczką UB.

Ponieważ konspiracja stała się dla "Puszczyka" uciążliwa, chciał wrócić do normalnego życia, ale nie było to jednak możliwe. Został w końcu aresztowany w 1952 r. w Rożnowicach. W Tarnowie dostał wyrok czterokrotnej kary śmierci, dwukrotnego dożywocia, przepadek mienia i utratę praw. W 1954 r. wykonano wyrok śmierci w Krakowie na Montelupich. Ciało wywieziono na cmentarz Rakowicki. Rodzina nie została powiadomiona o wykonaniu wyroku ani o miejscu pochówku. Wraz z Solarzem sądzono Jana Libranta ur. w Biesnej oraz Franciszka Durana ur. w Racławicach. W związku z Solarzem, osadzono także Marię Baran ur. w Karwodrzy, siostrę Edwarda, za rzekomą z nim znajomość i współpracę. Dostała wyrok 6 lat więzienia, później ją uniewinniono. Pomoc F. Solarzowi przypisywano 43 osobom, 12 osób dostało z tego powodu karę więzienia.

Pozostała pamięć

Rodzina Solarzy jest uwieczniona w miejscach pamięci. Na kościele ks. Filipinów w Tarnowie znajduje się tablica upamiętniająca młodzież i harcerzy z konspiracji powojennej. Wyryte są na niej także nazwiska: Franciszka Solarza oraz Tadeusza Beresia. Tadeusz Bereś urodził się w 1928 r. Skrzyszowie, później wraz z rodziną mieszkał w Tarnowie. Był harcerzem i być może należał do Narodowej Organizacji Wojskowej. Podczas obławy na Władysława Pilcha "Szary" zorganizowanej przez UB został ciężko ranny w brzuch. Zmarł w wieku 18 lat na skutek rany oraz pobicia przez ubeków.

Z rodziny Solarzy czasy terroru przeżył jedynie Tadeusz Solarz. Przetrwał on wojnę, ponieważ był wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Po powrocie prowadził gospodarstwo rolne, które należało do Franciszka. Zdarzało się, że brat wpadał na krótko do jego domu np. w sprawie wyżywienia. W jednej z takich sytuacji, znalazł się wraz z Władysławem Niemcem, gdy okradli sklep spółdzielczy w Szynwałdzie. Akcje tego typu prowadzili walcząc o życie i przeciw okupantowi, przy dość dużej aprobacie społecznej. W domu Tadeusza zostali otoczeni przez MO. Poszkodowanym został Tadeusz, który trafił do szpitala, a potem do aresztu. Został jednak zwolniony z więzienia.

Tadeusz Solarz wystawił w Karwodrzy pomnik rodzinie, która została zamordowana przez okupantów hitlerowskich i sowiecką władzę ludową. Na miejscowym cmentarzu znajduje się także grób rodzinny.

Fot. Piotr Zięba

Źródło: Maria Żychowska, Represje komunistyczne w Tarnowskiem 1945–1956, tom 1,  www.miejscapamiecinarodowej.pl, www.tarnowiny.info

Czytaj także: Żołnierze niezłomni regionu tarnowskiego, WiN w Tuchowie, WiN w RyglicachWiN w Gumniskach cz.1WiN w Gumniskach cz.2.

Czytany 7068 razy

Artykuły powiązane

W tej witrynie używane są cookies. Możesz je wyłączyć, ale strony mogą nie działać poprawnie. Więcej informacji…